Cuda, wiara i otwarte serce…
Wszystkie cuda w naszym życiu mają swój początek w sercu, to myśl z którą obudziłam się rano.
Czekasz na cud? Czekasz na zmianę w swoim życiu?
🍀 Nie wiem, czy kojarzysz taką przypowieść, gdzie w domu poza miastem, nad rzeką mieszkał pewien człowiek. Któregoś dnia przyszła powódź, która powoli zaczęła zalewać jego dom. Człowiek ten jednak była bardzo głęboko wierzący i modląc się do Boga był przekonany, że Bóg go uratuje.
🍀 I tak, gdy to miało miejsce przyszli do niego sąsiedzi proponując mu, by zabrał się razem z nimi, wraz z częścią dobytku na ich wóz. W ten sposób uchroniłby się przed powodzią. Człowiek jednak podziękował, mówiąc, że uratuje go Bóg. Sąsiedzi nie nalegali, pożegnali się i odjechali. Woda podnosiła się. Człowiek nie ustępował w swych modlitwach. I tak znowu przypłynął do niego pontonem strażak, mówiąc mu by wsiadł na ponton i zabrał się z nim w ten sposób ratując życie. Człowiek jednak podziękował i powiedział, że uratuje go Bóg. Strażak odpłynął. Woda była tak wysoka, że ów człowiek musiał już wejść na dach budynku. Wówczas nadleciał z pomocą helikopter. I znowu strażak prosił, by ten wspiął się po spuszczonej drabince, by w ten sposób uratować swoje życie. Jednak i tym razem człowiek ten odmówił, wierząc równie mocno i gorąco jak wcześniej, że uratuje go Bóg. Helikopter odleciał. W pewnym momencie przyszła olbrzymia fala powodziowa, porywając mężczyznę.
🍀 Mężczyzna utopił się. Stojąc już w niebie przed obliczem Boga zaczął mówić z rozżaleniem: Boże tak wierzyłem w Ciebie, wierzyłem że masz taką moc , by mnie uratować, a Ty nie zrobiłeś nic. Zginąłem.
❤️ Bóg spokojnie odpowiedział: – wysłałem sąsiadów. Orzuciłeś mnie. Wysłałem strażaka na pomoc i tym razem odrzuciłeś moją rękę. Przysłałem jeszcze helikopter, ale i tym razem nie chciałeś mojej pomocy. Ja przyszedłem do Ciebie. Ty za każdym razem wybierałeś tak, jak chciałeś, wierząc w to, co chciałeś, widząc to, co chciałeś zobaczyć, nie dostrzegając, że w każdym przejawie ludzkich działań byłem ja.
🎁 Tak często czekamy na cud, wierząc i modląc się o zmianę, dzięki której nasze życie się odmieni, a nie dostrzegamy tego, co wlasnie dla nas się dzieje. Tak często zakładamy, co ma się wydarzyć, jaki efekt ma być. Dostrzegamy tylko jeden możliwy rezultat. Nasz scenariusz.
Bywa, że jesteśmy tak uparci w tych postanowieniach, że nie dostrzegamy tego, ile razy przychodzą do nas podpowiedzi, wskazówki w postaci sytuacji, ludzi, tego, co mówią do nas, o nas, tego co usłyszymy, tego, co nagle przeczytamy, a dotyczy to właśnie nurtującego nas problemu. Bywa tak, bo zamykamy nasze serca i często działamy z pozycji logiki, rozumu, naszych ograniczających nas przekonań i cudzych wartości, nabytych w toku dorastania.
❤️ Jednak to serce zawsze wie, kiedy umysł ma wątpliwości, kiedy się waha, kiedy słucha innych, bo sam wciąż ma za mało faktów. I potrzebuje ich jeszcze więcej i jeszcze więcej, by osiągnąć pewność.
❤️ Jednak, czy najważniejsze decyzje podejmowaliśmy na podstawie faktów? Decyzja o ślubie? Decyzja o dzieciach? Decyzja o zmianie pracy? Decyzja o rozstaniu?
❤️ W najważniejszych decyzjach naszego życia pojawia się zawsze element wiary, że będzie lepiej, a także pragnienie tego, byśmy byli szczęśliwi i radośni. Większość najważniejszych naszych decyzji podejmowana jest z serca.
❤️ Co pomaga zwłaszcza, gdy „teraz tutaj” nie wiemy, co zrobić?
👉 Dostrzeganie tych subtelnych znaków, czasem niemal niewidocznych, a także tych oczywistych, a przede wszystkim SŁUCHANIE SIEBIE.
Warto być uważnym 🙂. Warto wierzyć, że wszystko dzieje się dla nas, a nie przeciwko nam.
Z najlepszymi życzeniami,
Urszula