10 maja

Odnaleźć siebie

Są takie książki, przy których odczuwamy żal, gdy się kończą i które wnoszą na zawsze jakieś światło do naszego życia. Może to ten przysłowiowy ” kaganek oświaty ” tutaj się rozpala 😉

„Nie można zobaczyć swojego odbicia w płynącej wodzie, tylko w stojącej ” (Eat, pray and love, E. Gilbert). I to właśnie po lekturze tej książki było mi żal, że już się skończyła. 

Kiedy naprawdę spotykamy siebie? W totalnej ciszy i odosobnieniu…

Czasem życie obdaruje nas koleiną losu i to taką, by zamknąć nas na cztery spusty w domu, z dala od świata, ludzi, zgiełku, hałasu…jakby chciało powiedzieć „siedź na miejscu, przyjrzyj się Temu (cokolwiek owo „to” w danym momencie jest), przyjrzyj się sobie w tej sytuacji, przyjrzyj się całemu życiu, okey?”

Pamiętam, jak 7 lat temu miałam operację kolana…wszystko poszło sprawnie i 3 dni później zostałam przywieziona do domu…zostałam sama, z kulami, na półpiętrze bloku, z lodówką pełną jedzenia (chyba, żebym nie umarła 😅) unieruchomiona, z zapewnieniem, że jak będę czegoś potrzebowała, to żebym dzwoniła…byłam tak rozżalona, że nie potrzebowałam nawet dobrego słowa (lol, to taki głupi stan, kiedy jest Ci źle, ale na złość światu powiesz, że masz to w nosie i jest Ci świetnie).

Stan ducha wówczas określam na: nie pytaj mnie o jutro, to za tysiąc lat 😅

Zasłoniłam rolety zewnętrzne, zostawiając tyle, żeby widzieć czy jest dzień, czy noc i…rozpoczęłam proces uwalniania wszystkich moich porażek (czytaj: smutek, płacz, żal plus cała plejada skaczących z gałęzi na gałąź małp, czyli tych smutnych pełnych żalu i rozpamiętywania myśli „jak to się mogło stać”).

Nie wiem, ile minęło dni i ile wylałam łez (na pewno zamknęłam się w trzech 😉), aż w pewnym momencie uderzyła mnie myśl: – przecież masz to o co prosiłaś, czego jeszcze chcesz?

Nieważne co przygnało tę myśl, ale mniemam, że to mój wewnętrzny głos. Nagle zaczęłam się śmiać do siebie i sama z siebie 😁

Przypomniałam sobie, jak wciąż do siebie mówiłam: Boże, jestem tak zmęczona, potrzebuję dwa miesiące odpoczynku, chcę zmienić moje życie i to wszystko przemyśleć…

Na ile zostałam unieruchomiona?

L4 trwało 2,5 miesiąca 😉. Te pół dostałam w prezencie od życia 😅. Chyba się nie dogadaliśmy z Górą, albo prosiłam zbyt ogólnie, ale cóż…się wydarzyło i już. 

Wiedziałam już, że jest to czas, o który tak bardzo prosiłam, to mój czas, to czas stojącej wody i zatrzymania, który albo wykorzystam, albo…nie wiem jaka była alternatywa. Chciałam go wykorzystać. 

I tak zaczęła się podróż do samej siebie, do odkrywania tego, co zostało zakryte przez wiele lat edukacji, wychowania, zasad, konwenansów, zwyczajów, dobrego tonu, wypada – nie wypada, co ludzie powiedzą, góry perfekcjonizmu, dobrych manier i kultury osobistej nienagannej najlepiej… 

Wśród wielu rozmów, jakie przeprowadziłam z kobietami niemal zawsze jest ten sam schemat: zdarzenie, które powoduje zatrzymanie, odnalezienie siebie, przewartościowanie, życie w radości i spełnieniu. 

Książka poniżej bezcenna dla tych kobiet, które kończą drogę poszukiwania siebie (choć nie wiem, czy ten proces się kończy), dla tych które są w trakcie i dla tych, którym jest źle w życiu, niewygodnie ale nie wiedzą, co z tym zrobić 😊, dawka otuchy i inspiracji zarazem.

Dla mnie to piękna opowieść o tym, jak po stracie wszystkiego znaleźć najważniejszą rzecz  – siebie i zacząć żyć na nowo, żyć w zgodzie ze sobą. Lekka, przyjemna, z wieloma zabawnymi historiami, ale przeplatana mądrością i doświadczeniem, w których wiele kobiet odnajdzie część siebie. 

Efekt uboczny zdarzenia: Do dziś, jak tylko złapię się na tym, że właśnie posłałam w świat jakąś myśl natychmiast dopowiadam: tylko łagodnie dla mnie OK? 

Ciekawa jestem, kto z Was ma takie książki i jakie, które zainspirowały go do zmian?

Dobrego dnia 😊

Uściski,
Urszula


Tagi


Inne wpisy

Miłość, radość i blask

Miłość, radość i blask

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

{"email":"Email address invalid","url":"Website address invalid","required":"Required field missing"}