12 kwietnia

Perfekcjonizm nie pomaga?

Perfekcjonizm💫

Zrobione jest lepsze niż perfekcyjnie przygotowywane💎

Drodzy,
bywa, że jedną z przyczyn ruszenia do przodu, zmiany, osiągnięcia sukcesu, jest perfekcjonizm. 

Za perfekcjonizmem stać może kilka nieświadomych przekonań (w tym np. gdy zrobię to tak doskonale, dobrze, to na pewno będę zauważona/zauważony, ważna/ważny, wybrana/wybrany), lęk przed oceną, lęk przed odrzuceniem.

Przyczyny perfekcjonizmu najczęściej mają charakter tzw. środowiskowy. Większą skłonność do perfekcjonizmu mają pierworodni, osoby nadmiernie krytykowane w dzieciństwie przez rodziców, takie, które miały wymagających, surowych rodziców, czy też osoby które straciły w dzieciństwie kogoś bliskiego – rodzica lub rodzeństwo.

Perfekcjonizm często występuje u dziewczynek, których ojciec był niedostępny lub nieobecny. Na poziomie podświadomym powstaje wówczas myśl, że kiedy będę taka doskonała, tak dobrze wszystko zrobię, to teraz na pewno „mnie zauważy”, „wybierze”, wreszcie „będę dla niego ważna/cenna”. 

Staje się to następnie nawykowym działaniem i czasem przenosi się na wszystkie obszary życia. 

Perfekcjonizm powstaje jako mechanizm funkcjonowania w naszej podświadomości. 

Zazwyczaj osoby z programem perfekcjonizmu (tak go nazywam) nie tylko same wymagają od siebie krystalicznego i ponadprzeciętnego działania, ale także prędzej czy później od innych, ponieważ dla nich jest to normalne, oczywiste zachowanie. 

Perfekcjonizm nie tylko wyczerpuje w dłuższej perspektywie, ale nade wszystko powstrzymuje/hamuje przed takim rozwojem, jaki naprawdę dla danej osoby jest możliwy.

Dlaczego? Dla perfekcjonisty nigdy nic, co zrobi nie jest doskonałe, dobre, wyjątkowe.

Jest stale niezadowolony z efektów swojej pracy, choć czasem robi tyle, ile dwie, trzy osoby.

Przez to także czasem nie wykonuje pracy, zadań, celów które są przed nim postawione, zwleka i odsuwa je w czasie, twierdząc, że nie ma wystarczająco dużo czasu lub odpowiednich kompetencji. Nota bene perfekcjonista nigdy nie uznaje, że ma wystarczające kompetencje – to są najczęściej osoby, które kończą kurs za kursem i podnoszą stale swoje kwalifikacje, choć obecne w zupełności mogłyby im wystarczyć.

Jednak kiedy potrzebujemy ruszyć do przodu, wejść na koleiny stopień w życiu, chcemy osiągnąć naprawdę wielkie cele (typu C, jak mówi Bob Proctor) ten mechanizm staje się zazwyczaj niezwykle hamujący, ponieważ nigdy nie czujemy się  dość dobrze przygotowani do nowej roli, nowych zadań, nowych wyzwań, nowej ambitniejszej pracy, swojego biznesu, nagrania na YT, live, itd. Stoimy więc w miejscu lub poruszamy się tip topami i zaczynamy odczuwać frustrację tym większą, gdy widzimy, że obok nas ktoś z mniejszym przygotowaniem idzie jak przysłowiowa burza do przodu i pnie się do góry szczebel po szczeblu. 

Gdy rozbroiłam ten mechanizm, pozwoliłam sobie na testy, próby i spontaniczne działania, bycie autentyczną, odczepienie się od siebie, gdy czasem zabraknie przecinka, albo gdy nie powiem wszystkiego na tym jednym live, czasem odrobinę bałaganu w domu, czasem zjedzenie gotowego jedzenia, niekoniecznie idealnie przygotowanego przez siebie. Pozwoliłam sobie na wyciągnięcie kija z czterech liter i śmianie się z własnych błędów. Pozwoliłam sobie opowiadać autentyczne, moje własne historie, bo to właśnie one zbudowały mnie i to, że dziś czuję się uprawniona do wspierania moich Klientek w wychodzeniu z każdego kryzysu (osobistego, finansowego, zawodowego). Pozwoliłam sobie także na to, że nie z każdym muszę współgrać, współpracować, doskonale się komunikować. Pozwoliłam sobie na to, że nie muszę być lubiana i uznawana przez każdego na mojej drodze człowieka. Pozwoliłam sobie na błędne decyzje, na wyciąganie wniosków, na lekcje i wciąż poruszanie się do przodu w kierunku realizacji mojej wizji. 

To wszystko pozwoliło mi z większą łatwością i olbrzymią dawką radości otworzyć się na współpracę z wartościowymi, zdecydowanymi na zmianę i spełnianie swoich pragnień oraz ambitnych celów Klientkami – i takie stale przyciągam do siebie.

Każdego dnia z otwartym umysłem, któremu nie  towarzyszy nieświadomy lęk, lżej oddycham, nie czuję bólu żołądka, ścisku brzucha, szczęki, które były mi stałymi towarzyszami od wielu lat. Wreszcie pojawiło się miejsce na luz i odważne działania w kierunku osiągania moich celów z takim przygotowaniem, jakie obecnie w danym momencie mam.

Pamiętam, jak swego czasu jeden z moich mentorów – Jacek Wolniewicz – powiedział do mnie: – Ula, czego potrzebujesz, żeby wreszcie zrobić użytek z tej wiedzy, którą masz i zacząć szkolić? (jestem także trenerem biznesu).

Potrzebowałam uwolnić nieświadome przekonania, w tym jedno: – Jeśli będę robić wszystko perfekcyjnie, będę akceptowana, ważna, doceniona.

A Ty czego potrzebujesz, aby ruszyć do przodu i rozwinąć swoją działalność, zarabiać więcej, mieć więcej Klientów, publikować więcej, zacząć pracę coacha/hipnoterapeuty/trenera?

Więcej o pracy z podświadomością poczytasz u mnie na stronie: https://www.urszulajaworska.com/praca-z-podswiadomoscia/

Z miłością,
Urszula


Tagi


Inne wpisy

Miłość, radość i blask

Miłość, radość i blask

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

{"email":"Email address invalid","url":"Website address invalid","required":"Required field missing"}